Dostrzec człowieka
Dzisiejsza liturgia słowa porusza wiele ważnych tematów. Należą do nich: oddanie wszystkiego Jezusowi, zaufanie Bogu, postawa faryzeuszów, którzy oddawali to co im zbywało (pozory w religii), potrzeba troski o utrzymanie świątyni, ciężkie życie wdów. To tylko niektóre tematy. Najczęściej skupiamy uwagę na tej wdowie i jej postawie oddania wszystkiego Bogu. Chciałbym jednak żebyśmy dzisiaj popatrzyli trochę inaczej, żebyśmy popatrzyli przede wszystkim na postawę Jezusa. Choć to dla Jezusa ostatnie dni przed ukrzyżowaniem, to on nadal realizuje swoją misję. Z wielką ciekawością i zachwytem wpatruje się w człowieka i jego serce. To jest niesamowite, że Jezus w tak wielkim tłumie dostrzega właśnie tę kobietę i jej sytuację życiową. W świątyni jerozolimskiej było aż 13 skarbon, nazywanych trąbami, ustawionych na Dziedzińcu Kobiet, czyli miejscu dostępnym dla wszystkich. Do nich mnóstwo ludzi wrzucało swoje datki. Jezus w tym wielki tłumie zauważa tą jedną kobietę, dostrzega jej potrzeby i to, co kryje jej serce. Kobieta niewidoczna dla innych, staje się wyjątkowa dla Jezusa. On widzi, że straciła wszystko, że potrzebuje docenienia, współczucia, miłości, bliskości. Tym samym Jezus uczy każdego z nas, byśmy uczyli się patrzeć nie na to, co zewnętrzne, ale próbowali zagłębić się we wnętrze drugiego człowieka, dotknąć świątyni jego serca. Podobnie Bóg dostrzega potrzeby Elisza i kieruje go w obliczu suszy i głodu do wdowy w Sarepcie Sydońskiej. Bóg dostrzega też ową wdowę i jej syna i obiecuje im swoją pomoc i łaskę. "Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię". Bóg zna nasze potrzeby, nasze problemy i widzi nasze serca, dostrzega codzienne troski, problemy zdrowotne, finansowe, rodzinne, widzi nasze poczucie samotności, cierpienie. Czasem nam się może wydawać, że to co robimy jest mało znaczące, możemy czuć się jak tamta wdowa niepozorni, bezwartościowi. Jezus pokazuje, że nie liczy się ilość, ale nasze intencje i miłość. Dzisiejsze Słowo to także zaproszenie byśmy podobnie patrzyli na człowieka, nie poprzestając na tym co zewnętrzne, ale chcąc poznać wnętrze. Dla nas jest to o tyle trudne, że nie mamy takiego przenikania jak Bóg, ale mamy dar mowy, który pozwala nam pytać a także wyrażać potrzeby. Niemniej nie jest to takie proste. Najłatwiej ocenić z zewnątrz, trudno wyrazić to, co w nas, łatwiej oczekiwać, że druga osoba się wszystkiego domyśli. W takie półapki najczęściej wpadamy. Niech więc dzisiejsza liturgia będzie okazją do dostrzeżenia drugiego człowieka z jego wnętrzem i potrzebami, niech będzie okazją do zapytania: co czujesz? co jest w twoim sercu? Niech też będzie okazją do tego, byśmy sami się otworzyli i powiedzieli co się w nas kryje.